W tym roku wakacje spędziliśmy w Toskanii w pięknych okolicznościach przyrody. Wokół lawenda, rozmaryn, cyprysy. Niesamowite jest, że w ty kraju lawenda to nie małe krzewinki jak u nas ale całkiem spore krzewy.
Korzystając z okazji trochę lawendy ususzyłam. Część z nich jest wyeksponowana w wazonach:
A część zużyłam na lawendowe saszetki do szafy. Nadają ubraniom piękny zapach i skutecznie odstraszają mole. Materiału dostarczyła mi stara mężowska koszula.
Fajny pomysł
OdpowiedzUsuńW końcu nie będę miała moli w szafie
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że bez chemii, naturalnie i trochę wakacyjnie- aż dziwne , że mole nie lubią
OdpowiedzUsuńJuż wiem co w przyszłym roku zrobię z moja lawendą
OdpowiedzUsuń